Janusz Kołodziej to obecnie czwarty żużlowiec w klasyfikacji medalowej wszechczasów Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zawodnik Fogo Unii Leszno z dziewięcioma medalami na koncie (4 złote, 5 brązowych) ustępuje jedynie Tomaszowi Gollobowi, Zenonowi Plechowi i Andrzejowi Wyglendzie. W tegorocznej, odmienionej edycji IMP ostatecznie zajął trzecie miejsce, choć w żadnym z turniejów nie stał nawet na podium. – Nie pojechałem w żadnym finale, to na pewno nie mogę narzekać – powiedział zaraz po poniedziałkowych zawodach w Rzeszowie.

Rafał Martuszewski: Janusz, przede wszystkim gratulacje za kolejny medal. Jak będąc wielokrotnym mistrzem Polski odbierasz ten tegoroczny brąz?

Janusz Kołodziej: Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma! W kontekście całego roku i tego jak mi nie szło w tych turniejach tak do końca, bo jednak nie pojechałem w żadnym finale, to na pewno nie mogę narzekać. Chciałem tylko zakończyć kurczę tym finałem i tego trochę żałuję. Tego mi brakuje, bo lubię tor w Rzeszowie, natomiast nie do końca potrafiłem się do tych warunków dostosować i nie było mnie w finale.

Z perspektywy trybun to były jednak dość monotonne i nudne zawody. Na trasie zabrakło nam trochę jazdy w stylu Janusza Kołodzieja. Było ciężko?

No tak, ale lepsi zawodnicy tak jak Bartek Zmarzlik, czy inni potrafią sobie poradzić na nim, a ja jakoś nie do końca. Aaaa, wkurzony jestem na siebie bardzo! A ten tor? No rzeczywiście, spoko, fajnie, nie rozwalił się, tyle, że zrobił się taki pas przy krawężniku, który był najkorzystniejszy. Zewnętrzna mało co niosła, dopiero w końcówce można było coś próbować, ale to i tak było mało. No szkoda! Tutaj zawsze pamiętam, że po zewnętrznej żeśmy szli, kombinowali, ścinali, a dzisiaj zrobił się po prostu ten wspomniany pas.

Ale za to ilu fanów cię dopingowało! Sporo ludzi z Tarnowa i to chyba dało się słyszeć?

Tak, dziękuję im wszystkim. Bardzo dużo ludzi przyjechało. Jesteśmy w podkarpackim, ale wiadomo, że małopolskie blisko, więc dziękuję wszystkim za doping. Było fajnie.

A co sądzisz o nowej formule IMP? Zdania są podzielone, ale tobie koniec końców ten format dał medal.

Zawsze są dwie strony medalu. Na spokojnie to sobie jeszcze przemyślę, bo tak też mówiłem wcześniej, ze jak zakończę, przeżyję to później ocenię. Na pewno mi ta forma sprzyjała, bo zbieranie punktów było tu najważniejsze. Żadnego z tych trzech turniejów jakoś mega nie zawaliłem, ale też w żadnym nie byłem dobry, najlepszy, czy coś w tym stylu. Na pewno fajna edycja, dużo się działo, wszędzie były bezpieczne, fajne tory. Jedynie szkoda, że nie można było więcej powalczyć, tak jak na przykład dzisiaj.

fot. Jakub Malec

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie