W ciągu ostatnich dziesięciu lat upadków żużla w Tarnowie przeżyłem… z dziesięć. Co roku kibice czarnego sportu w tym mieście muszą z mniejszym lub większym ciśnieniem oczekiwać pozytywnych wieści na temat klubu, składu, czy choćby walącego się stadionu. Chociaż, w tej ostatniej kwestii, dziś już każdy raczej uśmiecha się lekko z poirytowaniem niż oczekuje jakichkolwiek działań. W środę kolejny etap sagi „Koniec żużla w Tarnowie” otworzył poseł Robert Wardzała.

W zasadzie post byłego żużlowca sprowadza się do tego, że do dziś klub nie ma podpisanej umowy z Grupą Azoty, a spółka ma olbrzymie kłopoty finansowe, więc finalizacja przedmiotowego kontraktu staje pod sporym znakiem zapytania. Jest więc apel, by całe środowisko (znowu) się zjednoczyło i poszukało Unii sponsora. W przeciwnym przypadku drużyna nie przystąpi do rozgrywek Krajowej Ligi Żużlowej.

Na początku trochę faktów. Z oficjalnych danych dostępnych także na stronie Grupy Azoty, rzeczywiście wynika, iż grupa kapitałowa w ciągu 9 miesięcy roku 2023 zanotowała bardzo wysokie straty.

W okresie 9 miesięcy 2023 roku Grupa Kapitałowa Grupa Azoty uzyskała skonsolidowane przychody ze sprzedaży w wysokości 10 462 mln zł, wynik EBITDA na poziomie minus 1 357 mln zł i marżę EBITDA na poziomie minus 13,0%.

To wynik niespotykany przez lata w tej wielkiej firmie, lecz prawda jest taka, że dla branży chemicznej już jakiś czas temu nadeszły czasy trudne, spowodowane nie tylko rządami poprzedników, ale przede wszystkim sytuacją zewnętrzną jakim jest wojna, a wcześniej była pandemia (ceny gazu, zerwane łańcuchy dostaw, napływ towarów spoza UE, itd.). W tym miejscu należałoby pewnie pokusić się o szeroką analizę rynków rolnych, tworzyw sztucznych, ale nie zamierzam was tym zanudzać, a sam przecież ekspertem w tej dziedzinie nie jestem. Te praprzyczyny słabszej kondycji spółki są dziś bez większego znaczenia w kontekście dalszego funkcjonowania klubu żużlowego Unia Tarnów ŻSSA.

To co dzieje się teraz jest z gruntu istotniejsze. Po zmianie władzy w Polsce po kolei, według ustalonego harmonogramu zwołują się rady nadzorcze w Spółkach Skarbu Państwa. Tak też było w Tarnowie, gdzie 14 lutego wybrano nową radę nadzorczą, a mniej więcej tydzień później nowy zarząd, z pełniącym obowiązki prezesa Krzysztofem Kołodziejczykiem na czele. Można więc wysunąć wniosek, że umowy GA – Unia Tarnów nie było do tej pory, ze względu także na te zmiany i na fakt, że kreowanie nowej rzeczywistości biznesowej spółki będzie zadaniem nowych władz. Poza tym, to nie pierwszy przypadek, że umowa z GA może pojawić się za pięć dwunasta, tuż przed startem sezonu żużlowego. Wystarczy przewinąć kalendarz mniej więcej o 11 miesięcy. Co istotne z punktu widzenia tarnowskiego żużla w Zarządzie i na funkcji Dyrektora Generalnego pozostał Pan Zbigniew Paprocki, który niejednokrotnie udowodnił swoją troskę o tarnowski żużel. To oczywiście o niczym nie przesądza, lecz daje nadzieje, że głos kibica czarnego sportu w tym mieście i spółce będzie słyszalny.

Czarne chmury jak co roku zbierają się więc nad tarnowskim żużlem. Z doświadczenia mogę zakładać, że zaraz ktoś w tym mieście odtańczy taniec, który je przepędzi. Póki co DJ, nie wie jednak za bardzo, który utwór puścić i do czego będzie tańczyć się najlepiej. Klub w osobie prezesa Kamila Górala czyni co może, by proces przyspieszyć, a z pomocą tarnowskich posłów może uda się wreszcie ugrać więcej niż pomoc jedynego dużego żywiciela Unii, Grupy Azoty. To właśnie największy problem i mankament tego klubu, który od lat liczy na środki od chemicznego giganta. Dywersyfikacja wielkich środków ze sponsoringu wydaje się czymś w rodzaju Mission Impossible, z którą nawet Tom Cruise miałby tutaj problem. Wydaje się wręcz, że dla kibiców „Jaskółek” złe wieści o klubie są takim samym zaskoczeniem, jak fakt, że po niedzieli nadchodzi poniedziałek. I jakoś się to toczy. Czy będzie tak i tym razem?

Tego oczywiście nie wiem. Niemniej jednak poczekałbym z jakimkolwiek dramatyzmem do czasu wyjaśnień i oficjalnego stanowiska Grupy Azoty, klubu i osób, który o te relacje dbają. Wszyscy wiedzą jak wiele dla tarnowskiego kibica znaczy klub żużlowy, co pokazała chociażby frekwencja na meczach 2. Ligi Żużlowej w ostatnim sezonie. To jest i pewnie jeszcze chwilę pozostanie sport numer jeden w tym mieście. Zawodnicy śledzą informacje, ale są w stałym kontakcie z klubem i na razie wszyscy (jeszcze) zachowują względny spokój. Biznes lubi ciszę, a dla Grupy Azoty kontrakt z Unią musi być biznesem, usługą marketingową, która coś będzie znaczyć, a nie tylko przelewem, na który ktoś się zdecydował, bo lubi żużel. Proces finalizacji umów w tak wielkiej korporacji trwa długo, lecz środowisko żużlowców wie doskonale, że tak dobrego płatnika za „punktówki” ciężko na rynku szukać. A przecież GA nie sponsoruje tylko żużla w Tarnowie.

Subiektywnie przeczuwam pozytywne zakończenie kolejnego odcinka tego dramatu i Unia Tarnów powalczy jednak w lidze o awans. Prędzej niż klub upadnie trybuna główna Stadionu Miejskiego, ale wtedy sprawa sama się rozwiąże. W innym przypadku i przy niepewnym losie klubu z Krakowa możemy mieć najdziwniejszą ligę świata, w której więcej jest miejsc w play-off niż drużyn w stawce.

Rozstrzygnięcia pewnie już niebawem.

fot. Sebastian Siedlik

5/5 - (1 vote)

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie