W niedzielę Grupa Azoty Unia Tarnów rozegra pierwszy z dwóch meczów o życie. W teorii zwycięstwa u siebie z Cash Broker Stalą Gorzów (29 lipca) i forBET Włókniarzem Częstochowa (19 sierpnia) mogą zapewnić tarnowianom utrzymanie w PGE Ekstralidze. Innej możliwości nikt w tym klubie nie bierze pod uwagę, choć plany może pokrzyżować kapryśna aura.
Przygotowania do meczu ze Stalą nie będą różnić się od tych wcześniejszych. Sztab szkoleniowy Unii twierdzi, że dwudniowy plan treningowy jest wystarczający, dlatego żużlowcy beniaminka wyjadą na tor tylko w piątek i sobotę. – Ciężko tak naprawdę mimo tak ważnego meczu zmieniać coś w przygotowaniach. To może przynieść zupełnie odwrotny efekt. Trzeba do tego podejść normalnie – tłumaczy trener Paweł Baran.
Treningi na torze w Mościcach mogą być jednak bezcelowe jeśli do gry w niedzielę wkroczy pogoda i gospodarze stracą atut własnej nawierzchni. Od kilku dni nad miastem przechodzą ulewne burze, ale najgorsze ma nastąpić właśnie w czasie meczu z gorzowianami. W zespole beniaminka doskonale wiedzą czym może grozić ulewa w porze meczu, dlatego z nadzieją spoglądają w niebo.
Mimo niekorzystnych prognoz szkoleniowiec Unii jest przekonany, że jego zespół jest w stanie sprostać wyzwaniu i pokonać faworyzowanych żużlowców Stali. Przypomina, że przed zwycięskim meczem z Fogo Unią Leszno mało kto wierzył w sukces jego ekipy. – Kto by pomyślał przed sezonem, że wygramy z Lesznem? – pyta Paweł Baran. – Mecz meczowi nie równy. Zawsze to powtarzam, ale przykład spotkania z Lesznem pokazał, że nazwiska nie zawsze jadą. My jako drużyna nie musimy nic udowadniać. Chcemy ten mecz wygrać i przybliżyć się do utrzymania – kończy.
fot. Mateusz Dzierwa