Bez większych niespodzianek minął żużlowy czwartek. Zgodnie z przewidywaniami wygrali żużlowcy eWinner Apatora Toruń i Unii Tarnów. Oba spotkania jednak trochę zaskoczyły, bo Apator wygrał zbyt łatwo, a Unia wcale lekko z Łotyszami nie miała.

Lokomotiv dobrze czuje się na torze w Mościcach. Idąc po najmniejszej linii oporu można przecież stwierdzić, że i w Denuburgu, i w Tarnowie tory żużlowe są bardzo podobne, bo długie. To jednak nieco więcej niuansów, ale fakt jest taki, że podopieczni Nikołaja Kokina nie tyle postawili się tarnowianom, co wyraźnie zostawili serducho na torze. I dobrze. Dla widowiska lepiej było, że mogliśmy oglądać jako takie ściganie, niż nudne i powtarzalne zwycięstwa gospodarzy w stosunku 5:1. Ponownie dobre wrażenie zrobił na mnie Wadim Tarasenko, który w ekipie gości startował jako „gość”. W ostatnią sobotę na żywo obserwowałem Rosjanina w Krośnie w potyczce Wilków z Metalliką z Jamesem Hetfieldem na czele będącą niejako zapleczem sportowym Fogo Unii Leszno. Tarasenko zdobył w nim 13 punktów, a po jego jeździe widać było poukładanie sprzętowe i formę czysto jeździecką. W czwartek przy Zbylitowskiej 3 tylko to potwierdził, więc istotną kwestią w kontekście utrzymania się w eWinner 1. LŻ staje się ściągnięcie zawodnika Wilków na domowe mecze Lokomotivu.

Ktoś powie, że Unia miała słabszy dzień, że Mateusz Cierniak się zaciął, a wynik podopieczni Tomasza Proszowskiego zawdzięczają znakomitej formie Ernesta Kozy i Michała Gruchalskiego. Jeśli chodzi o Mateusza to spora część kibiców już zaszufladkowała chłopaka do grupy żużlowców „automat do robienia punktów”, zapominając gdzieś, że to wciąż młody chłopak, jadący dopiero drugi pełny sezon w swojej żużlowej karierze. Takie „gorsze” mecze będą się mu zdarzać i sam Cierniak ma do tego jak największe prawo. Po stronie tarnowskiej zastanawiałbym się raczej gdzie podziała się forma Petera Ljunga, który dziś jeździ trochę nierówno i niewyraźnie, a na początku sezonu błyszczał w mistrzostwach eWinner 1. LŻ. Może kwestia czasu. Po Szwedzie widać, że chciałby wciskać się w najmniejsze szczeliny na torze, ale jakoś ten sprzęt nie dociąga. Osobną kwestią jest też Daniel Kaczmarek. Chłopak pewnie jest mocno sfrustrowany tym, co się dzieje z jego formą, ale sam po prostu musi ciężko pracować i czekać na swoją szansę. Wydaje się, że sztab Unii też na to czeka, bo wczoraj Kaczmarek pojawił się na próbie toru – zapewne po to, by sprawdzić czas okrążenia i mieć jakiś obraz dyspozycji dnia.

Co do Tarnowa, to jeszcze jedna mała dygresja. Pytacie mnie czasem, po co w składzie jest Kim Nilsson? (A kto ma być?)

No to Szwed sam odpowiedział. Kim Nilsson – 10+2 (2*,3,2*,1,2)

Chciałem coś napisać o Apatorze, ale oni doskonale sami siebie opisują. Chwalić – to zbyt oklepane i oczywiste, a ganić specjalnie nie ma za co. Drużyna Tomasza Bajerskiego bierze sobie tę ligę jak solidną porcję sparingów spakowaną i podarowaną im w ozdobnym papierze przed kolejnym sezonem w PGE Ekstralidze. Ktoś z tej ekipy oczywiście po sezonie wyleci, ale trzon tak na oko już mniej więcej się klaruje. No może poza juniorką. Tam rzeczywiście może być problem.

Z żużlowym pozdrowieniem,

R.

fot. Paweł Wilczyński

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie