Mamy to! Ktokolwiek szuka logiki w wynikach naszej reprezentacji dzisiaj może na chwilę przestać. Remisujemy z Hiszpanią na Euro 2020 i zostajemy w grze! W Sevilli – choć nie mieliśmy ku temu przesłanek – chcieliśmy zobaczyć pot, krew i łzy radości. Dzięki wrzutce życia Jóźwiaka, główce Lewandowskiego i nieporadności Hiszpanów dziś możemy to napisać – Polacy jesteśmy dumni!

Piorun kulisty, wędrujące skały, czy pełne zaćmienie słońca – do dzisiaj o tym najczęściej mogliśmy przeczytać w sieci, wpisując w wyszukiwarkę frazę „bardzo rzadkie zjawiska”. Byliśmy przygotowani, że do tego zestawu dołączy zaraz reprezentacja Polski wychodząca z grupy na dużej imprezie. Ku zaskoczeniu całego piłkarskiego świata – jeszcze nie teraz. Po koszmarnym występie ze Słowakami, w starciu z Hiszpaniami potrzebowaliśmy minimum remisu, żeby marzyć o czymkolwiek. Hiszpanie też nie mieli z górki, bo punkty stracili w konfrontacji ze Szwedami. Impossible is nothing! Czapki z głów, przedmeczowe notatki do kosza.

Płomienna przemowa Jacka Laskowskiego, patetycznie odśpiewany hymn, miliony mających nadzieję, lecz realnie stąpających po ziemi kibiców w kraju i garstka optymistów – tak mniej więcej wyglądały ostatnie chwile przed pierwszym gwizdkiem meczu „o wszystko” w Sevilli. Meczu, który przez pierwsze 20 minut choć nie był specjalnie porywającym widowiskiem, to jednak nie był hiszpańskim pokazem siły. Wbrew logice, Polacy trzymali się dzielnie, bronili skutecznie i trzymali wysoki pressing. Gorzej było w ataku, gdzie w zasadzie od czasu do czasu zapuszczał się, robiący trochę wiatru po lewej stronie Tymoteusz Puchacz. I tak graliśmy z tą Hiszpanią w miarę solidnie, aż na prawie udany strzał zdecydował się Gerard Moreno, a wszyscy polscy obrońcy uciekli ze spalonego. Problem w tym, że została noga Bereszyńskiego i potencjalny spalony Alvaro Moraty okazał się rzeczywistym golem dla gospodarzy. Bramka stracona, czyli niejako pieczęć ekipy Paulo Sousy.

Kiedy wydawało się, że kolejne bramki dla gospodarzy będą lały się strumieniami, Hiszpanie wcale nie zachwycali. Owszem, Morata to nie był ten sam piłkarz, co w meczu ze Szwedami, dużo kłopotu sprawiał też wspomniany już Moreno, ale generalnie szału (prócz oczywistej przewagi w posiadaniu piłki) nie było. Ba, nawet ci wielcy Hiszpanie przeżyli chwilę grozy, kiedy w słupek trafił Świderski, a Lewandowski dobijał prosto w bramkarza Unai Simona. Kilka chwil później Daniele Orsato zagwizdał na przerwę, a my marzyliśmy dalej.

Na drugą połowę znowu wyszliśmy odmienieni. Tylko czekać, aż oficjalny kanał reprezentacji udostępni kolejny materiał z szatni Polaków, bo cuda zaczęły dziać się na naszych oczach. W 54′ minucie Kamil Jóźwiak wrzucił piłkę życia z prawej strony, a Lewandowski głową w lewy róg bramki Hiszpanów dokonał niemożliwego. Tak, jak szybko wróciliśmy do gry, tak szybko znów zamarliśmy, bo po stemplu Modera na Moracie i pomocy VAR-u sędzia podyktował rzut karny. Wyobrażamy sobie, że w niektórych domach już zaczęto odkręcać telewizory ze ścian, ale znów okazało się, że nawet kopiący gałę Hiszpanie to też ludzie. Polacy to za to kraj bogobojny. Najwyraźniej modły podziałały i Moreno trafił w słupek, a my ciągle byliśmy w grze.

Zegar tykał. Minuty leciały. Gdzieś pomiędzy 22:10 a 22:50 polscy kibice spoglądali na zegar częściej niż wszyscy zegarmistrzowie razem wzięci przez ostatni miesiąc. Serducho drżało niejednokrotnie, bo od czasu do czasu nasi piłkarze sami dolewali oliwy do ognia, przedziwnie zachowując się we własnym polu karnym. Szwankowała komunikacja, Glik z Bereszyńskim pokładali się na murawę, a piłka jakby parzyła. Niemniej jednak cudów nie było końca. Wystarczy wspomnieć kapitalną interwencję Szczęsnego z 84. minuty, czy po prostu nieskutecznych Hiszpanów (aczkolwiek ostatnimi czasy to spora bolączka La Roja). Minuta po minucie, my się broniliśmy, Hiszpanie próbowali być skuteczni. My tworzyliśmy monolit, oni układali niekoniecznie składne akcje. Nam niemiłosiernie dłużył się czas, im ten czas bardzo szybko uciekał. Aż wreszcie, po pięciu doliczonych minutach Orsato zakończył mecz. Polska remisuje z Hiszpanią i ciągle ma szanse na awans! Dawać tę Szwecję! Tej nocy pewnie nie zaśniemy.

Euro 2020. Grupa E: Hiszpania – Polska 1:1 (1:0)
Bramki: Morata (25′) – Lewandowski (54′)

fot. theguardian.com

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie