Milik jednym z kluczowych postaci Cellfast Wilków Krosno. „Złapaliśmy luz i będziemy jechać swoje.”

Vaclav Milik od początku sezonu jest siłą napędową CELLFAST Wilków Krosno. Po trzech rozegranych meczach średnia biegopunktowa czeskiego żużlowca (2,267) daje mu siódmą pozycję wśród najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi. A to rokuje dobrze dla beniaminka, który przed 5. rundą plasuje się na wysokiej, trzeciej pozycji w tabeli. – Cieszę się z tego, że to tak dobrze idzie póki co – mówi nam jeden z liderów krośnieńskiego zespołu.

CELLFAST Wilki Krosno mają za sobą bardzo udany weekend. Dwa wygrane mecze na domowym torze z FOR NATURE SOLUTIONS KS APATOREM Toruń (50:40) i ZOOLESZCZ GKM-em Grudziądz napawają optymizmem. – Chciałbym podziękować kibicom, bo to co robią naprawdę robi wrażenie. Naprawdę fajnie chłopaki jechali i pokazaliśmy, że u siebie jesteśmy mocni – stwierdza Vaclav Milik, który od początku sezonu wykonuje solidną robotę dla swojej drużyny.

Kluczem do sukcesu, jakim dla krośnian będzie utrzymanie się w PGE Ekstralidze mają być mecze domowe i przewaga własnego toru. – Ma to być nasz atut. Atut naszego, domowego toru. Nie będę zdradzał dlaczego, ale jest dobrze w tym elemencie. To dopiero pierwsze okrążenia dla nas wszystkich na tym torze. Trzeba jeszcze pojeździć i wydaje mi się, że na nim da się powalczyć także na trasie – przekonuje czeski żużlowiec, dodając jednocześnie, że łatwych spotkań dla CELFFAST Wilków Krosno w tym roku nie będzie. – Każdy mecz w tej lidze będzie ciężki. Dla każdej z ekip, która przyjedzie do Krosna będzie to coś nowego. Trzeba tego toru też się nauczyć. Nie powiem, że jest bardzo łatwy. Nam na pewno pojedzie się tu lepiej, choć przed pierwszym meczem był delikatny stresik. Nie powiem, że nie. Chcieliśmy się pokazać przed domową publicznością i udało nam się to. Złapaliśmy luz i będziemy jechać swoje – tłumaczy.

Dla Milika obecny sezon to powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Poprzednie spędził na zapleczu PGE Ekstraligi, którą porównał z pierwszoligowym frontem. – Nie powiem, żeby bardzo PGE Ekstraliga różniła się od 1. Ligi Żużlowej, bo ta pierwsza liga jest też mocna. No i to się potwierdza. Jak wygrałem start w pierwszej lidze to wygrałem wyścig, jak wygrywam start w PGE Ekstralidze to też wygrywam wyścig. Nie jest więc taka wielka różnica między tymi ligami. Pewnie ta obecna jest bardziej profesjonalna i cieszę się z tego, że to tak dobrze idzie póki co – zaznacza z optymizmem.

fot. Paweł Bialic / Cellfast Wilki Krosno

Zobacz też: 

Rate this post

Jesteś offline. Połącz się z siecią i spróbuj ponownie